Arkadiusz Niemirski – Spotkanie autorskie

W piątek, 13 maja w Oddziale dla Dzieci odbyło się spotkanie z Arkadiuszem Niemirskim – autorem książek przygodowo – detektywistycznych dla młodzieży i dorosłych, kontynuatorem cyklu powieści o Panu Samochodziku. W formie prezentacji multimedialnej autor zaprezentował swoją biografię, a w szczególności działalność kabaretową, sylwetki znanych pisarzy powieści kryminalnych, słynnych detektywów oraz własną twórczość. Arkadiusz Niemirski – magister zootechniki, satyryk i dziennikarz okazał się osobą z poczuciem humoru i dystansem do samego siebie.


Arkadiusz Niemirski (ur. 1962, Warszawa) jest autorem książek dla młodzieży i dorosłych. W 2000 zadebiutował powieścią Pan Samochodzik i skarby wikingów. Do 2006 wzbogacił tę kultową serię o szesnaście tomów i ostatecznie zrezygnował z jej kontynuacji. W lipcu 2003 nakładem wrocławskiego wydawnictwa OSSOLINEUM ukazała się jego pierwsza “oryginalna” powieść detektywistyczna dla młodzieży Pojedynek detektywów, a na jesieni tego samego roku zbiór opowiadań kryminalnych Zbrodnia prawie doskonała. We wrześniu 2009 ukazała się kolejna książka dla młodzieży Tajemnica Fabritiusa, a w kwietniu 2010 Klątwa Nipkowa.

[ źródło: www.niemirski.com ]


Fragment książki

„Testament bibliofila”

W eleganckim, umeblowanym antykami gabinecie podano pachnącą kawę i mrożoną herbatę, zabrzęczały łyżeczki na srebrnej tacy i odezwała się dźwięcznym głosem porcelana. Kawa była świeża i pachnąca, herbata, podana w oszronionych szklaneczkach, w sam raz na lipcową pogodę, orzeźwiająca. Atmosferę tego spotkania psuł jednak niezdrowy błysk w oczach zgromadzonych gości. A kiedy jedna z sióstr zerknęła przypadkowo na drugą, biła z jej spojrzenia niepohamowana niechęć, a nawet wrogość.

Tylko jeden szczegół urody całej trójki świadczył o ich pokrewieństwie. Pomimo wielu różnic, dzieci Karskiego odziedziczyły po matce, Ludmile, błękitne oczy. I tylko to ich łączyło. Dzieliło zaś wszystko.

Mecenas Czapliński – starannie ogolony, małomówny, w granatowym garniturze z kamizelką – nie celebrował spotkania, tylko od razu przeszedł do rzeczy. Najpierw poinformował ich, że znalazł kupca na willę na Sołaczu. Wypada bowiem dodać, iż postanowiono sprzedać rodzinny dom i podzielić się uzyskanymi z transakcji pieniędzmi. Za jedną trzecią sumy uzyskanej ze sprzedaży willi, można było kupić piękny apartament w dobrej dzielnicy. Tego dnia jednak nikt nie myślał o rodzinnej rezydencji.

Mecenas wyjął, z sejfu ukrytego za obrazem, koperty i wręczył je rodzinie Karskiego.

– Proszę przeczytać – zakomunikował. – I podpisać.

– A gdzie czwarta koperta? – zapytała kąśliwie Barbara.

Mecenas zbył ją grzecznościowym uśmiechem.

Przeczytali dokument w milczeniu, które zawisło w gabinecie niczym gęsta chmura deszczowa nad rynkiem. Karski informował zza grobu, że upoważnia mecenasa Czaplińskiego do wydawania wszelkich instrukcji związanych z dalszym postępowaniem spadkowym. Podpisali. Nikt nie wiedział, co ich czeka, lecz nie mieli wyjścia.

– I co teraz? – przerwała milczenie młodsza z sióstr. – Czy mamy coś jeszcze podpisać?

Joanna miała jasne, błyszczące włosy opadające kaskadą na plecy. Perfekcyjnie wykonany makijaż podkreślał piękną twarz i zmysłowe spojrzenie niebieskich oczu, na smukłych palcach błyszczały pierścionki. Miała fantastyczne nogi i smukłą sylwetkę, którą podkreślał kremowy, obcisły kostium. Była piękną, ba, cudowną kobietą o łagodnym usposobieniu. A jednak w obliczu zaplanowanej przez ojca gry straciła właściwy sobie urok, a jej głos brzmiał jak nerwowy stukot palców o blat biurka.

– Nie musicie niczego podpisywać – odpowiedział mecenas. – Proszę zamienić się w słuch.

To powiedziawszy, wyjął z sejfu kasetę i włożył ją do magnetofonu. Nacisnął przycisk i z głośnika popłynął – ku niebywałemu zdziwieniu zgromadzonych – głos samego Karskiego.

– Na ziemi wielkopolskiej – mówił zachrypniętym głosem Emanuel Karski – nie znam lepszego ode mnie dziwaka.

W szarym świetle gabinetu błysnęły białka oczu siedzących na skórzanych fotelach osób; głos ojca obudził w nich żywe wspomnienia, wprowadził nastrój zakłopotania i niepewności. Wstrzymali oddech – jak widzowie w kinie, gdy są o krok od poznania tajemnicy – i ze zdwojoną uwagą wsłuchiwali się w niski głos płynący z głośnika, głos człowieka pewnego swoich racji, a jednocześnie schorowanego i świadomego nadchodzącego końca.

[ żródło: czytelnia.onet.pl ]

Skip to content